Wzruszenie
Jestem wzruszona. Nadszedł ten moment, gdy moje dziecko jest coraz bardziej samodzielne. Coraz mniej mnie potrzebuje – chociaż wciąż jeszcze bardzo 🙂 Od wczoraj naszym porannym rytuałem staje się wczesna pobudka, prędkie szykowanie i zapakowanie się do samochodu. Nasza Majeczka od rana jest z dziećmi i nianią w domowym przedszkolu. Chodzi tam pewnie, bez obaw, bez obejrzenia się na matkę, która nie musi wcale a wcale przejmować się tym, że dziecko będzie za nią płakać.
Wybór domowego przedszkola, pani, która zajmuje się 4 dzieci, chyba był tym trafnym. Od razu widać, że Maja zaaklimatyzowała się w nowym miejscu. Już pierwszego dnia udało jej się tam zasnąć na drzemkę. Gdy przychodzę po nią, jest radosna i rozbawiona, dobry humor nie opuszcza jej też w domu.
Niania co jakiś czas przysyła mi MMS-y z bawiącymi się dziećmi, a wśród nich – nasz największy skarb. Odważna, chętna do poznawania świata, ciekawska i najbardziej kochana. A ja, z każdym otrzymanym obrazem, jestem coraz bardziej wzruszona, dumna i pełna zadumy. Przecież dopiero była taka malutka! Wzruszenie ogarnia mnie coraz częściej. Bo widzę, jak szybko rozwija się moja kruszynka, szybciej niż kiedykolwiek. Jak staje się coraz bardziej rezolutną dziewczynką. Śpiewa, gada po swojemu, tańczy, przemierza kilometry po całym domu.
Ale Was zanudzam ostatnio. No taka ze mnie, wzruszona, zakochana po uszy, głupia, stara matka 😉