Teraz to już z górki
Nigdy nie lubiłam tego określenia. Wydawało mi się takie pesymistyczne i nic nie wnoszące do niczego. A ostatnio sama w ten sposób pomyślałam, w najczarniejszy sposób!
Zawsze gdy umiera ktoś znany bierze mnie na przemyślenia. Ciekawe, że dopiero śmierć powoduje u mnie tak silne refleksje.
Tydzień temu odeszła Kora.
Nigdy nie byłam jakąś jej wierną fanką, ale jej śmierć uderzyła mnie, podobnie jak wtedy gdy na drugą stronę przeszli Zbigniew Wodecki, Michael Jackson, Whitney Houston czy Amy Winehouse. Miała 67 lat.
Kolejny raz, przypadkowo pewnie usłyszałam, że ktoś umarł w tym właśnie wieku.
Człowiek. Bardziej lub mniej charyzmatyczny, bardziej lub mniej doświadczony, w dowolny sposób. Z bagażem, historią, która tym razem na naszych oczach zatrzasnęła strony księgi zwanej życiem.
I mimo że sama mam lat trzydzieści, jakoś tak… wiem, że głupio… ale pomyślałam, że teraz to już z górki.
Z każdym rokiem czas pędzi coraz szybciej. Z każdym latem coraz prędzej przychodzi zima. Niezależnie od tego, czy jesteś prezesem dużej spółki, panią ze spożywczaka, kierowcą czy gwiazdą rocka. Kiedyś dopadnie i nas. Kiedyś.
Dla mnie to zatrważające. Bo mimo że moje życie jest 'najzwyklejsze’ na świecie, to tak bardzo niezwykłe i niesamowite. I nie wiem na ilu procentach tej historii jestem. Może już w połowie, a może nawet dalej? Czy rzeczywiście mam już 'z górki’?
Wiem jedno. Muszę bardziej je doceniać. Bardziej z niego czerpać. Więcej się uśmiechać. Śmiać się. Mniej zamartwiać. Robić coś dobrego. Robić COŚ!
Życie. Mamy je tylko jedno. Sprawmy, by było jak najlepsze!
Gdyby istniało narzędzie, które podawałoby datę Twojej śmierci – odważyłabyś się skorzystać?