A co, jeśli to ostatni raz?
Pędzisz przez życie. Często nie zastanawiając się nad jego głębszym sensem. Żyjesz tu i teraz. To nic złego, ja też, najczęściej. A czy zastanawiasz się czasem nad tym, że wiele rzeczy, które robisz, które Cię spotykają, mogą zdarzać się po raz ostatni?
A co, jeśli to ostatni raz, kiedy widziałaś się ze swoją starusieńką babcią? A co, jeśli po raz ostatni Twoje dziecko w ten zabawny sposób wypowiada słowo 'krokodyl’? A co, jeśli ostatni raz przekraczasz próg swojego domu o własnych nogach, bo wydarzy się coś, co Ci to uniemożliwi? A co, jeśli to ostatni raz, gdy Twoje dziecko pije Twoje mleko? A co, jeśli po raz ostatni oglądasz świat, bo jutro pogrążysz się w ciemności? Skrajne sytuacje. Od zupełnie błahych, po fatalne. Nieodwracalne. Wszystkie jednak zmieniają nasze życie na zawsze.
Ja najbardziej zastanawiam się nad jedną rzeczą, a co, jeśli to ostatni raz, gdy zostałam mamą? A co, jeśli już więcej dzieci mieć nie będziemy? Nie mówię, że to źle, bo nie mamy jeszcze tutaj sprecyzowanych planów, ale – przecież to znaczy, że już nigdy nie będę mieć mniejszego dziecka, niż teraz. W ogóle – moje dzieci nigdy już nie będą młodsze. Ja zresztą też nie. Czy chcę, żeby każdy dzień, który może być tym ostatnim, wyglądał tak, jak zazwyczaj wygląda? Nie, chciałabym więcej, lepiej, pełniej.
Obiecuję więc sobie mniej narzekać, mniej skupiać na pierdołach, a bardziej na tym, żeby ŻYĆ i pokazywać moim dzieciom, jak robić to z uśmiechem, wdziękiem i na sto procent.
Daleka jestem od gdybania w życiu, jestem raczej realistką. Czasem jednak i mnie dopada zaduma i głębsze myśli. Szczególnie w listopadzie, najbardziej nostalgicznym miesiącem w roku.
Zatrzymaj się. Między zmywaniem i obiadem. Między ZUSem i rachunkiem za prąd. Choć czasem. Zastanów. A co, jeśli to ostatni raz?