W ciemnej… norze ;)
O matko i córko! Za jakiś miesiąc, do 5 tygodni, będzie z nami nasza druga pociecha. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem! Z przerażeniem patrzę, jak moje koleżanki w ciąży 'rozpakowują’ się przed czasem i z każdą jedną informacją o porodzie włosy na głowie stają mi dęba! Bo my jesteśmy ze wszystkim w ciemnej… no… norze 😉
Dopiero co skończyliśmy remont. Jeszcze po nim mam sporo roboty, chociaż dzięki nieocenionej pomocy naszych mam najgorsze sprzątanie jest już za nami, a ja nawet palcem nie kiwnęłam.
Za to przygotowanie ubranek? Kącik dla noworodka? Pokój dziewczynek? Torba do szpitala? Ha, ha, ha! Nic nie gotowe!
Wszystko to zaplanowałam na ten tydzień, ale właśnie niedawno zrobiło mi się słabo, zwyczajnie, ciążowo, może trochę chorobowo zasłabłam i piszę do Ciebie spod kocyka. Nie mam siły na żadne wicie gniazda, nie dzisiaj. A tak bardzo bym chciała. Ciemność nory opanowuje mnie doszczętnie.
Zaczynam dziś 35 tydzień ciąży. Jeszcze troszeczkę. Ze wszystkim zdążę. Liczę na to, że uda mi się nabrać sił i zrobić wszystko sprawnie w miarę krótkim czasie. Ba, wiem, że nabiorę tych sił! Muszę, w końcu mam dla kogo!
Choć ta końcówka ciąży już mi trochę ciąży. Najgorsze są bóle pleców, bezsenność i puchnące ostatnio stopy i dłonie – o matko, byłam przekonana, że tego uniknę, i masz Ci los, to jest straszne! A Tobie, co wydawało się najtrudniejsze na końcówce ciąży? Daj znać i wesprzyj ciężarówkę 😉