Kreatywne Mamy: Bajka, której akcję tworzycie sami – Bajkopis

Inspiracji do stworzenia bajek dostarczył mi mój synek, dla którego od zawsze wymyślałam różne bajeczki, rymowanki. Od zawsze też dużo czytaliśmy. Od kiedy zaczął mówić, na tyle, aby być nie tylko odbiorcą bajki, ale również uczestniczyć w jej opowiadaniu czy czytaniu, zauważyłam, że wielką radość sprawia mu dodawanie czy zmienianie szczegółów bajki. Pewnego dnia wymyśliliśmy wspólnie bajkę o smokach. „Na szybko” na małych kartkach, które miałam akurat pod ręka narysowałam kilka prostych obrazków i zaczęliśmy opowiadać smocze przygody. Mój synek zaczął przekładać w różnej kolejności te nasze „ilustracje”, i to wtedy właśnie pojawiła się myśl, że tak mogłaby wyglądać bajka… Pomysł na formę bajki dojrzewał kilka tygodni, a im dłużej rozważałam możliwość stworzenia bajki, którą dzieci będą mogły samodzielnie układać, tym bardziej chciałam wdrożyć go w życie.

Trudności było naprawdę wiele, a sama realizacja pomysłu zajęła półtora roku. Od samego początku byłam pewna, że bajkę chcę wydać samodzielnie. Wymagało to ode mnie kilku miesięcy przygotowań, dokładnego rozeznania na rynku wydawniczym, ale również znalezienia wykonawców, gotowych podjąć się realizacji niestandardowego projektu. Szybko okazało się, że to, co byłoby łatwe do wyprodukowania np. w Chinach, u nas w Polsce już niekoniecznie. A ja postanowiłam sobie, że bajki powstaną „u nas” z dbałością o każdy szczegół i w pełni bezpieczne dla maluchów. Chciałam również zapewnić ochronę samego pomysłu, więc kilka tygodni upłynęło mi na żmudnym przygotowaniu zgłoszenia patentowego. Kiedyś spotkałam się ze stwierdzeniem, że wprowadzając nowy produkt na rynek z dużym prawdopodobieństwem błędnie oszacujesz przynajmniej jedną z trzech kwestii: potencjał pomysłu, czas lub budżet. W przypadku mojego projektu koszty produkcji okazały się dużo wyższe niż początkowo założyłam. Dlatego zdecydowałam się na realizację kampanii w ramach platformy crowdfundingowej PolakPotrafi.pl. Okazało się, że oprócz mnie wiele osób uwierzyło w powodzenie projektu, a dzięki zebranym środkom udało się finalnie wydać bajkę. Mimo tych trudności ani przez moment nie zwątpiłam w sens realizacji pomysłu, wręcz przeciwnie. Poza tym prawie codziennie mój synek pytał „Mamo, a kiedy dzieci dostaną nasze bajki?”

Od początku wiedziałam, że wydanie „Momo i Kiki” to dopiero początek wydawniczego projektu. Na realizację czekają kolejne pomysły. Pod koniec wakacji ukaże się „Jeżobranie” ­ kartonowa książeczka z najbardziej najeżoną rymowanką na świecie ;), a tak zupełnie poważnie – z jedną z pierwszych napisanych przeze mnie dla synka rymowanek, którą darzę wielkim sentymentem. Ostatnia w tym roku bajka ukaże się późną jesienią – zdradzę tylko, że będzie idealnym świątecznym prezentem dla każdego malucha.

Synek od początku jest częścią projektu. To on wymyślił imiona smoków, często chce pomagać w przygotowaniu bajeczek do wysyłki. A najbardziej lubi oglądać zdjęcia naszych małych czytelników na Instagramie – zawsze wypytuje mnie o to, jak mają na imię dzieci, które mają smoczą bajkę 🙂 Wspólnie prowadzimy również spotkania autorskie z dziećmi w całej Polsce. I świetnie się przy tym wszystkim bawimy. Myślę, że dzięki temu projektowi mam szansę pokazać synkowi jedną z najważniejszych rzeczy – że marzenie można zrealizować.

I tym pięknym akcentem kończymy dzisiejsze wydanie Kreatywnych Mam 🙂 Jeśli jesteś Kreatywną Mamą, bądź znasz taką, która chciałaby pojawić się w naszym cyklu, koniecznie napisz!