Białe szaleństwo
Białe szaleństwo… do tej pory kojarzyło mi się z szusowaniem na nartach. Od niedawna jednak kojarzy mi się z dzikimi harcami, jakie wyprawia na śniegu Maja. Bieganie po białym puchu, przewracanie się i podnoszenie, próbowanie śniegu i dziwienie się, dlaczego jest taki zimny i mokry…
Fajnie patrzeć, jak mały bąbel poznaje świat. Jak się rozwija. I pomyśleć, że rok temu zimą tylko leżała w gondoli, nawet nie rozumiejąc, co wokół niej się dzieje. W tym roku rozumie już tak dużo! Chce wszystkiego dotknąć, zobaczyć z bliska, dostać w swoje małe łapki.
Cieszę się, że jest mi dane być częścią największego cudu na świecie. Na początku – cudu narodzin. Teraz – cudu metamorfozy, jaka się dzieje – metamorfozy z małego, bezbronnego stworzenia w małego człowieka. Później, w człowieka już zupełnie ukształtowanego i dojrzałego.
Fajnie mieć dziecko. Fajnie być rodzicem. No fajnie, no 🙂
Super elokwentna dziś jestem, co 😉 Ale to nieważne, zobaczcie lepiej zdjęcia z naszego białego szaleństwa 🙂
Miejscówka: szczecińska Gubałówka
Maja
ocieplane spodnie: Wójcik
kurtka: Wójcik
buty: CCC
rękawiczki: Pepco
Miłego zimowego dnia 🙂