Matka Polka Nieogarnięta
'Nie ogarniam’. Tak często używam tego słowa, że powinno wejść do top 10 mojego słownika młodej matki. Będąc w ciąży miałam tyle planów, tyle energii i pomysłów. Zabiła je wszystkie codzienność i zderzenie z rzeczywistością. A wszystko przez moją słabą organizację i, brzydko powiedziawszy’, dupowatość.
Bo dupa ze mnie wołowa. Co śmie się matką nazywać. Ciężko mi podjąć samej poważne decyzje, nienawidzę załatwiać spraw urzędowych, w oficjalnych sytuacjach co chwilę popełniam faux pas. Boję się sama wypuszczać z małą na dalsze wyprawy. No gdyby nie pomoc otoczenia, to pewnie zginęłabym marnie.
Ale do rzeczy. Zajmowanie się domem i wychowanie dzieci to rzecz niełatwa, ale na pewno nie niemożliwa to wykonania. Można to robić z gracją i uśmiechem na ustach. Z harmonią wokół, obiadem podanym na czas i uśmiechniętym, wcale nie upapranym wszystkim, co wpadnie pod rękę dzieckiem. Do tego właśnie dążę!
Chciałabym być silną kobietą, filarem naszego domu, a nie wątłą trzcinką kołyszącą się na wietrze. Bo czuję się w tym wszystkim bardzo niepewnie. Na tyle niepewnie, że właśnie trudno mi podejmować decyzje czy uwierzyć, że jestem dobrą mamą i gospodynią.
Chciałabym, żeby moje dzieci postrzegały mnie jako nie głowę rodziny, ale właśnie tę szyję, która głową kręci. Żeby mnie słuchały. I nie śmiały się z mojej (czasem) niezaradności. Przecież muszę to osiągnąć! Zyskać szacunek własnej rodziny i zapewnić im poczucie najwyższego bezpieczeństwa w mojej osobie.
Chciałabym być bardziej niezależna od domu i obowiązków tak, żeby nic na tym nie ucierpiało. Wyjeżdżać z dzieckiem na zakupy, do koleżanek, na basen i nad jezioro. A nie żalić się, bo to przecież cała wyprawa, bo co, jak się rozpłacze, bo co, jak kupę zrobi. Chciałabym podróżować. Jechać we wrześniu z małą do tej nieszczęsnej Portugalii, bo mamy okazję, ale pewnie nie pojedziemy, bo przecież jak to w taką podróż z dzieckiem, bo się rozryczy w samolocie, bo się jej klimat nie spodoba. Chciałabym w przyszłości spędzać ferie w górach z dziećmi, a latem zwiedzać coraz to bardziej odległe zakątki świata. Nie szukać wymówek. Chwytać dzień. Cieszyć się chwilą. I żeby dziecko nigdy w mojej głowie nie było utrudnieniem.
Chcieć znaczy móc, podobno.
Kładę więc kres Matce Polce Nieogarniętej. Baj, baj, maszkaro. Już Cię nie ma!
(function(i,s,o,g,r,a,m){i[’GoogleAnalyticsObject’]=r;i[r]=i[r]||function(){
(i[r].q=i[r].q||[]).push(arguments)},i[r].l=1*new Date();a=s.createElement(o),
m=s.getElementsByTagName(o)[0];a.async=1;a.src=g;m.parentNode.insertBefore(a,m)
})(window,document,’script’,’https://www.google-analytics.com/analytics.js’,’ga’);
ga(’create’, 'UA-92187595-1′, 'auto’);
ga(’send’, 'pageview’);